The Amazing Spider-Man Annual #36
Numer: The Amazing Spider-Man Annual #36
Tytuł: Peter Parker Must Die!
Wydawnictwo: Marvel Comics 2009
Data wydania: Wrzesień 2009
Scenariusz: Marc Guggenheim
Rysunki: Patrick Olliffe
Tusz: Patrick Olliffe & Andy Lanning
Kolory: Antonio Fabela
Litery: Joe Caramagna
Okładka: Olivier Coipel
Asystent redaktora: Tom Brennan
Redaktor: Stephen Wacker
Redaktor wykonawczy: Tom Brevoort
Redaktor naczelny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Prolog. Kilka lat temu, Portland, Oregon. Człowiek o wyglądzie Petera Parkera katuje mężczyznę, którego dom stoi w płomieniach. Właściciel prosi napastnika, by oszczędził chociaż jego rodzinę.
Dzisiaj, Boston, Massachusetts. W restauracji Hub trwa przyjęcie, które Jonah Jameson zamówił z okazji zaręczyn swojego ojca i May Parker. Peter zaczyna drażnić sponsora uroczystości, mówiąc mu, że niedługo będą rodziną. Jameson Senior wznosi toast i ogłasza, że chce wręczyć swojej narzeczonej prezent. Daje jej kopertę, w środku której znajduje się zdjęcie jej rodziny – Reillych. Okazuje się jednak, że to nie fotografia jest prezentem, lecz wiadomość, że Jay zaprosił na przyjęcie bliskich May.
Ciotka przedstawia Peterowi swoją siostrę (Jan), stryjecznego brata i siostrę (Sam, Julia) oraz przepiękne kuzynki (córki Julii). Parker jest tak oszołomiony urodą dziewczyn, że udaje się do toalety, aby ochłonąć. Tam zostaje zaatakowany przez zamaskowanego osobnika, który od sześciu miesięcy prowadził jego obserwację. Złoczyńca, rozbijając okno i wysuwając ostrza, krzyczy, że przybył tutaj po to, aby go zabić. Peter zręcznie unika jego ciosów i udając nieporadność, razem z nim wypada przez okno. Osobnik uderza o ziemię, podczas gdy Peter zaczepia się o ścianę budynku.
Napastnik, po odzyskaniu przytomności, zostaje zaatakowany przez Spider-Mana, który udaje przed nim, że uratował przed chwilą życie komuś, kto wypadł z wieżowca. Niedoszły morderca, mając dość ciągłych żartów Pająka, zaczyna strzelać do niego z pistoletu maszynowego, po czym rani go ostrzem w brzuch. Po chwili okazuje się, że zbłąkana kula zraniła przypadkowego przechodnia i złoczyńca jest tym faktem wyraźnie poruszony. Pająk, nie chcąc mieć na sumieniu niewinnych ofiar, rzuca się na przeciwnika i przy wiwacie mieszkańców zaczyna okładać go pięściami. Ten wymierza mu potężny cios i ucieka. Gapie zachęcają Spider-Mana do wyruszenia w pościg i złapania przestępcy.
Spider-Man odnajduje zbiega w autobusie, który ten uprowadził. Podczas kolejnej potyczki przestępca przedstawia się jako Raptor. W momencie, gdy Pająk zaczyna kpić z jego pseudonimu, ten pokazuje wielkie kły i krzyczy, że jego imię to Velociraptor. Pokaz ten nie robi jednak większego wrażenia na superbohaterze, który powstrzymuje Raptora przed ucieczką, po czym rozbraja go, demaskuje i zmusza do zeznań, pytając, co ma do Petera Parkera. Mężczyzna odpowiada, że człowiek, którego chciał zabić, odpowiada za śmierć jego rodziny, ale nie nazywa się Peter Parker, lecz Ben Reilly. Peter przypomina sobie swojego klona, który mocno namieszał w jego życiu. Po chwili milczenia Spidey informuje przesłuchiwanego, że Ben Reilly nie żyje. Raptor nie daje jednak temu wiary – szybko uderza go w twarz, wyrywając się z jego uścisku, i znika bez śladu. Okazuje się potem, że na podstawie odcisków palców znalezionych w ciężarówce, do której włamał się Raptor, policja zidentyfikowała sprawcę jako mężczyznę o imieniu Damon Ryder.
Szpital. May, Jay i Jonah odwiedzają poszkodowanego Petera, który tłumaczy, że został zraniony podczas próby zrobienia kilku zdjęć. Trzy dni później w redakcji Front Line, Peter szuka w internecie informacji o napastniku. Znajduje artykuł w gazecie Portland Post, w którym opisano podpalenie domu Rydera i śmierć jego rodziny. Parker, ku swojemu przerażeniu, rozpoznaje na policyjnym portrecie pamięciowym, sporządzonym na podstawie zeznań Damona Rydera, twarz Bena Reilly’ego.
Recenzja
Zadowalająca sprzedaż serii The Amazing Spider-Man, mimo kontrowersyjnych zmian zapoczątkowanych wraz z One More Day, zachęciła redaktorów wydawnictwa do podjęcia kolejnych inicjatyw związanych ze Spider-Manem. Na rynku pojawiły się więc komiksy (The Amazing Spider-Man Family, The Amazing Spider-Man: Extra!) zawierające różne historie i przeplatające się z wydarzeniami z głównej serii o Spider-Manie. Najważniejszą decyzją był jednak powrót do koncepcji The Amazing Spider-Man Annual. Drugi numer rocznika autorstwa Marca Guggenheima, licząc od rozpoczęcia okresu Brand New Day, właśnie trafił do sklepów i stanowi prolog nadchodzącej historii zatytułowanej Who Is Ben Reilly?.
Muszę koniecznie podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi zachowania Petera Parkera. To, co wyprawiają scenarzyści z tą postacią, woła o pomstę do nieba. Na siłę starają się zrobić z niego dowcipnisia i cwaniaczka, kogoś, kto aspiruje do bycia cool. Przykłady: drażnienie Jamesona, ślinienie się na widok kuzynek, głupie aluzje przy stole. Efekt jest żałosny i żenujący zarazem. Peter stał się takim „wesołym przygłupem”. Autorzy nie rozumieją albo nie chcą zrozumieć, że przesada w żadną stronę nie jest dobra. Tak to prawda, Peter Parker jest osobą o dużym poczuciu humoru, czasem cyniczną, ale jednocześnie bardzo odpowiedzialną, dojrzałą emocjonalnie i rozsądną. W tym komiksie w jego przemyśleniach dominują wyłącznie głupie teksty. Gdy doda się do tego wszystkiego chłodne potraktowanie cierpiącego wewnętrznie Raptora, po którego wysłuchaniu, jedyne na co było stać Parkera, to tekst w stylu „Ben Reilly nie żyje, ty kretynie”, pozostaje już tylko odwrócić się na pięcie i powiedzieć „Panowie, to ja już podziękuję”.
Nowy złoczyńca (Raptor lub Velociraptor) nie jest kimś wyjątkowym ani nadzwyczajnym. Ciekawe jest jednak, dlaczego akurat jego spotkała taka tragedia i jak ma się do niej Ben Reilly albo ktokolwiek, kto wygląda jak on. Może to Kaine, kolejny klon Spider-Mana, który był znany z wrabiania Reilly’ego w przestępstwa? Co sądzę natomiast na temat występu Reillych? Nigdy nie krytykuję wprowadzania kolejnych drugoplanowych postaci, problem w tym, że wyskoczyli oni jak przysłowiowy królik z kapelusza. May niejednokrotnie powtarzała, że Peter i Mary Jane (gdy była …sic… żoną Parkera) są jej jedyną rodziną. Ktoś przypomina sobie, by przedstawiciele i przedstawicielki rodziny Reillych tak licznie stawili się na jej rzekomym pogrzebie lub przy jej łóżku, gdy ciężko chorowała? Dobra, nie będę się jednak czepiał.
Tym komiksem wydawnictwo wraca do tematyki Sagi Klonów, megawydarzenia, które na długie lata zamknięto w skrzyni, wrzucono do rowu i zalano betonem. Stopniowo beton zaczął się kruszyć, a przez powstałe pęknięcia zaczęły wydostawać się delikatne odniesienia do tej kontrowersyjnej historii. Teraz jest już dziura sporej wielkości i w związku z tym mamy opowieść nawiązującą bezpośrednio, a przynajmniej tak to wygląda, do przeszłości Bena Reilly’ego, klona Spider-Mana, który na pewien czas zastąpił Petera Parkera w roli pajęczego superbohatera.
Czy powinniśmy się z tego cieszyć? Chyba tak, bo choć Saga Klonów to historia skomplikowana, zagmatwana i wlokącą się niczym opera mydlana, to jednak stanowi bardzo istotny etap w życiu Spider-Mana. Przemilczanie jej to tak, jakby ktoś wypierał się własnego dziecka. Potomek może być czarną owcą, ale jego pochodzenia nie da się podważyć. Z drugiej strony, drżę na samą myśl, co z tego wyniknie, ponieważ redaktorzy obecnie czuwający nad uniwersum Spider-Mana mają zwyczaj wywracać wszystko do góry nogami. Już fundamenty Sagi Klonów nadkopano wystarczająco „wskrzeszeniem” Harry’ego Osborna (na wytłumaczenie jego powrotu spuszczę zasłonę milczenia, bo szkoda moich i waszych nerwów). Czy teraz będziemy świadkami czegoś, co zburzy całą konstrukcję? Oby nie.
Czy zerknę do kontynuacji tej historii w The Amazing Spider-Man? Oczywiście. Czy głównym powodem tej decyzji jest satysfakcja z lektury najnowszego rocznika? Nie. To prawda, Ben Reilly przyciąga mnie jak magnes, w nie mniejszym stopniu niż Dengara, pasjonata tej postaci. I to klon Spider-Mana lub cokolwiek co go dotyczy, sprawia, że oczekuję na historię Who Is Ben Reilly? z niecierpliwością, ale i dużą obawą, bo jeśli potwierdzą się zarzuty, jakie pod adresem tej postaci skierowano w tym komiksie, to niech Mephisto strąci redaktorów Marvel Comics w najczarniejszą otchłań piekielną.
Ocena:
Autor: Dawidos