Peter Parker, The Spectacular Spider-Man #56
Numer: Peter Parker, The Spectacular Spider-Man #56
Tytuł: The Peril…and the Pumpkin?
Wydawnictwo: Marvel Comics 1981
Data wydania: Lipiec 1981
Scenariusz: Roger Stern
Rysunki: Jim Shooter
Tusz: Jim Mooney
Kolory: Bob Sharen
Litery: Janice Chiang
Okładka: Frank Miller, Bob Wiacek
Redaktor: Dennis O’Neil
Redaktor naczelny: Jim Shooter
Cena: $0.50
Przedruk PL: brak
Streszczenie
Do szpitala trafia osobnik z dynią zamiast głowy. Będący w pobliżu Spider-Man podsłuchuje, że ofiara przegrała walkę z Machine Manem (Machine Man #19), a nazywa się Jack O’Lantern. Peter robi zdjęcia, udaje się do redakcji i tam dostaje za nie od Jamesona czek.
Następnego dnia do szpitala wchodzi doktor Kirtley. Odwiedza swoich pacjentów, Adriana Toomesa (Vulture) i Roberta Huntera (Nitro), po czym udaje się do Jack O’Lanterna. Okazuje się, że nie dało rady zdjąć jego kostiumu, ani dyni. Lekarz nie może udzielić mu pomocy w pancerzu. Policjant go pilnujący mówi, że wciąż czekają aż ktoś odbierze jego sprzęt na którym się porusza. Tymczasem poza szpitalem jakiś mężczyzna rozmawia z kimś o odbiciu swojego szefa.
Na uniwersytecie. Pajęczy zmysł Petera włącza się w chwili, gdy wchodzi do biura, dzięki czemu uniknął rąk Phila. Jak się okazuje, ten zasadził się na Marcy Kane, by odkryć dlaczego ta zmienia tak często nakrycia głowy.
W szpitalu O’Lanter budzi się, a jego dynia zaczyna płonąć. Natychmiast atakuje pilnującego go policjanta. Tymczasem jego ludzie powstrzymują resztę funkcjonariuszy biegnących do pokoju z nim. Jack tłumaczy swoim ludziom, że zanim zjawiła się policja wziął narkotyk, który go uśpił bo wiedział, ze trafi w takie miejsce, w którym znajdzie wielu zakładników.
Na Uniwersytecie. Peter rozmawia z Debrą o prywatności i zaufaniu, oboje mają różne zdanie. Decydują się ostrzec Marcy, jednak jest już za późno i Kane zostaje z demaskowana. Okazuje się, że dziewczyna nosi blond perukę by zakryć ciemne, krótkie i zniszczone włosy. Po chwili wybiega z płaczem. Mężczyźni żałują tego co zrobili, a Peter wychodzi ją pocieszyć. Chwile później Debra mówi mu, że dzwoni jego ciocia, która informuje go, że szpital w którym przebywa Nathan, został sterroryzowany przez przestępców. Parker nie czekając ani chwili, przeprasza Debrę, że musi wyjść. Już jako Spider-Man najszybciej jak tylko potrafi dostaje się do szpitala, gdzie pokonuje kilku oprychów i trafia do sterroryzowanych pacjentów. Jednym z nich jest Nathan Lubensky, który chce by Pająk jak najszybciej zajął się O’Lanternem. Szukając go trafia do ciemnego pomieszczenia, gdzie zostaje zaatakowany. Przeciwnik ucieka na skaczącej okrągłej płycie, a Spider udaje się za nim w pościg. Łapie przestępcę i silnym ciosem obezwładnia.
Peter udaje się do May, która żali mu się, że nie było go przy niej, gdy go potrzebowała. Stwierdza, że jest starą, głupią kobietą, która nic nie znaczy dla Petera, bo ten ma własne życie. Zasmucony i wściekły na siebie Parker odchodzi. Jest przekonany, że gdyby powiedział cioci o Spider-Manie to zrozumiałaby, jednak za każdym razem, gdy opuszczałby dom, by walczyć z przestępcami, martwiłaby się jeszcze bardziej.
Recenzja
Tym razem Roger Stern prezentuje nam historię z Jack O’Lanternem. Jest to jego debiut w Spider-Manie. Zostajemy poinformowani, dlaczego trafił do szpitala. Swoją pierwszą przegraną walkę odbył z Machine Manem w jego serii (Machine Man #19). Z postacią Jack O’Lanterna przyjdzie nam jeszcze nieraz się spotkać, bo jest on dość ważny w uniwersum Spider-Mana, ale nie wyprzedzajmy faktów.
W tym numerze widzimy zabawny dialog pomiędzy Jamesonem, a Peterem. Wszystko staje się jeszcze bardziej komiczne, gdy przeczytamy myśli obu. Scena jest rewelacyjna, a tekst J.J.J. „Nie mów, że mi nie ufasz!” („Don’t tell me that you don’t trust me!”) brzmi przekomicznie, a tym bardziej, że chodzi o pieniądze.
Kolejną godną uwagi sceną jest rozmowa Petera z Debrą o zaufaniu. Debra wiedząc, że Parker ma swoje tajemnice, które skrywa przed nią, chce by się otworzył i stara się przekonać go, że bardziej liczy się zaufanie. Z kolei ten trzymając swój sekret dotyczący Spider-Mana, wie jak bardzo ważna jest prywatność, dlatego broni swoich racji. Najlepsze w tej rozmowie jest to, że Stern pokazał całość na przykładzie Marcy Kane, dzięki czemu Peter i Debra nie musieli otwarcie mówić o tym co ich boli. W dodatku w ostatecznym rozrachunku wychodzi, że oboje mają rację, bo przyjaciele zrozumieli dziewczynę, jednak nie uszanowali jej prywatności jaką był skrzętnie skrywany sekret.
Idąc dalej mamy trochę zapychające strony komiksu, jak to Peter dociera do szpitala. Co prawda fajnie są narysowane, jednak nie wpływa to w żaden sposób na fabułę. Po dotarciu na miejsce pokonuje paru oprychów, aż w końcu dochodzi do tego najważniejszego, czyli Jacka O’Lanterna, który okazuje się być łatwym do znokautowania przeciwnikiem.
Tym sposobem dochodzimy do końca numeru, gdzie mamy kolejny raz całkiem wymowną scenę dotyczącą rozmowy Petera i May. Stern po raz kolejny pokazuje na przykładzie Petera, że mając przed najbliższymi jakieś większe sekrety, to ich krzywdzimy. Niestety Peter przyznaje jednak, że zwierzenie się cioci tak naprawdę może tylko zaszkodzić, bo nawet jeśli zrozumie to i będzie się ciągle o niego bardzo martwiła, a więc jest to sytuacja, którą można określić słowami „tak źle i tak niedobrze”.
Słowem podsumowania stwierdzam, że Stern po raz kolejny przedstawił nam dobrą historię, w dodatku ostała opatrzona całkiem dobrymi rysunkami. Co prawda debiut Jack O’Lanterna zszedł jakby na drugi plan, nie wspominając, że przestępca został pokonany bezproblemowo, ale i tak komiks należy do udanych. Oceniam go na 4 pajączki.
Ocena:
Autor: Spider-Nik