Spider-Man 2099 #20
Numer: Spider-Man 2099 #20
Tytuł: Brak
Wydawnictwo: Marvel Comics 2017
Data wydania: Kwiecień 2017
Scenariusz: Peter David
Rysunki: Will Sliney
Tusz: Will Sliney
Kolory: Rachelle Rosenberg
Litery: VC’s Cory Petit
Okładka: Francesco Mattina
Redaktor: Charles Beacham
Starszy redaktor: Mark Paniccia
Redaktor naczelny: Axel Alonso
Naczelny dyrektor kreatywny: Joe Quesada
Wydawca: Dan Buckley
Producent wykonawczy: Alan Fine
Cena: $3.99
Przedruk PL: Brak
Streszczenie
Parker Industries, Midtown Manhattan. Miguel proponuje Jasmine, że wyśle po nią i Raula do Chicago służbowy samolot. Organizację transportu powierza Robercie. W windzie, jadąc na rozmowę z Sonnym, odbiera telefon od dr. Evansa. Lekarz bombarduje go sensacyjnymi wieściami o stanie Tempest (wybudzenie ze śpiączki, ciąża, uraz kręgosłupa i spotkanie z Tylerem Stonem). Z wrażenia O’Hara upuszcza komórkę.
Zszokowany tymi nowinami Miguel zmienia wygląd na Spider-Mana i leci do szpitala, myśląc nad oświadczeniem się ukochanej i chcąc też rozmówić się ze swoim ojcem. Tymczasem Tempest na wieść, że O’Hara jest w drodze, prosi dr. Evansa o rozmowę w cztery oczy z czekającym w holu Tylerem, któremu towarzyszy postawny ochroniarz. Stone każe gorylowi zająć się nadchodzącym gościem.
Pod szpitalem Miguel dostaje od Lyli ostrzeżenie. W ostatniej chwili uchyla się przed karetką, którą rzucił w niego Man Mountain Marko, będący w świetnej formie mimo ich ostatniego starcia (Spider-Man 2099 #9). Kiedy na zewnątrz trwa pojedynek, Tyler wyznaje Tempest, że pochodzi z przyszłości, jest ojcem Miguela i wie o jego alter ego. Przekonuje, że chce jej pomóc, aby naprawić relacje z synem. Mimo rozterek Monroe zgadza się skorzystać z terapii w jego ośrodku.
Przed budynkiem Spider-Man wrzuca mającego skórę jak pancerz wroga do dołu będącego lejem po zdetonowanych wcześniej przez siebie bombach. Kiedy pędzi w stronę ośrodka medycznego Parker Industries, widzi, jak sanitariusze zabierają Tempest na pokład helikoptera Tylera. Zanim interweniuje, Marko ogłusza go. Stone, uciekając się do groźby likwidacji MMM, nie pozwala jednak zabić nieprzytomnego Pająka.
Recenzja
A było tak blisko – wydawało się, że w tym komiksie dojdzie wreszcie do długo oczekiwanego spotkania Miguela O’Hary z Tempest Monroe, zwłaszcza, że nie dane im było zamienić ze sobą słowa w zasadzie od końcówki premierowego numeru serii. Los bywa jednak okrutny i na drodze do ukochanej tytułowemu bohaterowi staje dawny „znajomy” po gruntownej transformacji i w dodatku na usługach jego arcywroga!
Na pierwszej stronie z monologu O’Hary przebija się smutna wieść – Medea poniosła śmierć z rąk Elektry. Szkoda, bo liczyłem na dłuższy występ tej postaci, ale w komiksach wszystko jest możliwe, więc może jeszcze wróci do życia. To niezadowolenie zaciera następna scena, gdy na O’Harę spada istna lawina szokujących informacji, każda kolejna bardziej porażająca od poprzedniej. Jest w tym trochę dramaturgii, po trosze komedii, w udanym wydaniu.
Zreferowanie w telegraficznym skrócie ostatnich wydarzeń wokół Tempest sprawia, że akcja rusza z kopyta. Wprawdzie walka z Marko nie wybija się ponad przeciętność (sam przeciwnik również, ale jak mniemam, jako goryl nadto nie mógł rzucać się w oczy), ale równolegle do niej toczy się ciekawa dyskusja między Tempest i Tylerem. Jedna tylko uwaga – czemu O’Hara nie powiedział ukochanej, jak groźnym typem jest jego ojciec?
Zakończenie wpisuje się w klasyczny tragizm bohatera, który nie tylko przegrywa pojedynek na pięści, ale przede wszystkim nie daje rady ostrzec bliskiej osoby o niebezpieczeństwie i musi bezradnie patrzeć, jak ta pakuje się w paszczę lwa. W tymże punkcie fabuły cisnące się na usta pytanie „co stanie się teraz z ukochaną Spider-Mana?” stanowi najmocniejszy argument na rzecz lektury dalszych rozdziałów tej historii.
Ocena:
Autor: Dawidos